Historia naszego dzisiejszego bohatera zaczyna się w roku 1995 kiedy to japońska marka Toyota zaprezentowała 10-tą generację (oznaczenie S150) niezwykle popularnego modelu Crown. Była to też pierwsza generacja tego samochodu wykorzystująca nadwozie samonośne, bowiem poprzednie wcielenia charakteryzowały się konstrukcją ramową. Potencjalny klient miał do wyboru dwa rodzaje nadwozia, hardtop oraz sedan (obydwa były 4-drzwiowe), oraz szereg różnych jednostek napędowych: od benzynowych 1G-FE/ 1G-GPE (ta druga miała fabrycznie montowane LPG), 1JZ-GE i 2JZ-GE zaczynając, a na dieslu 2L-TE kończąc.

Nas jednak ten konkretny model niezbyt interesuje, bowiem musimy skupić się na jego mniejszym odpowiedniku nazwanym Crown Comfort oraz Comfort (oznaczenie ogólne dla modelu XS10. Na marginesie wspomnę, że Comfort jest nieco krótszy niż Crown Comfort). Comfort zadebiutował w tym samym roku co zwyczajny Crown, jednak w przeciwieństwie do swojego większego brata posiadał mniejszy rozstaw osi, sztywny tylny most, bardziej kanciasty kształt nadwozia oraz prostsze, słabiej wyposażone wnętrze. Po co to auto powstało? Odpowiedź jest bardzo prosta: Comfort dedykowany był przede wszystkim dla odbiorców flotowych, głównie dla taksówkarzy. I swoją rolę spełniał wprost wyśmienicie: ekonomiczne benzynowe jednostki napędowe (bardzo często oferowane z fabrycznym gazem) oraz szeroki wybór silników diesla sprawił, że wóz stał się popularny nie tylko w Japonii, ale też w Hongkongu i Singapurze.

Jak więc widzimy Comfort był takim azjatyckim odpowiednikiem amerykańskiej Crown Victorii oraz budyniowego Mercedesa z Niemiec. Dla nas ,Europejczyków, z pewnością postrzegany może być jako nieco egzotyczny, ale w tamtych rejonach to po prostu nudny, poprawny do bólu wół roboczy. Jest jednak jedna wersja, który z tym wizerunkiem całkowicie zrywa.

W 2003 roku tuningowy dział Toyoty znany pod nazwą Toyota Racing Development (w skrócie TRD) postanowił wypuścić limitowaną edycję modelu Comfort którą nazwano GT-Z. Omawiając ten samochód warto zacząć od rzeczy najważniejszej czyli silnika. Pod maskę naszej Toyoty japoński tuner włożył, zapożyczoną z Camry, 2-litrową 4-cylindrową jednostkę 3S-FE w układzie DOHC do której dodano sprężarkę mechaniczną Rootsa Ogura Clutch TX07. W efekcie udało się uzyskać 158 HP mocy i 221 Nm momentu obrotowego. Nie było to zbyt wiele , ale i tak wystarczało do dosyć dynamicznego poruszania się.

Co ciekawe TRD praktycznie w ogóle nie ingerowało w zawieszenie usportowionego Comforta: nawet tylne hamulce bębnowe zostały na swoim miejscu! Mimo to dołożono kilka nowości. GT-Z otrzymał 5-biegową manualną skrzynię biegów, której drążek był autorskim elementem TRD. Spod ręki TRD wyszły również sportowe, kubełkowe fotele, kierownica oraz zegary, których jest nieco więcej niż w zwykły modelu. Poprawiono również wygląd auta m.in poprzez montaż klasycznych 15-calowych felg RS Watanabe, dodanie czarnego grilla, innych zderzaków oraz tylnego spojlera. Generalnie Japończykom wyszedł całkiem fajny fun car, który nie stracił nic ze swojego praktycznego aspektu.

Jeśli powyższy tekst zmotywował was do poszukiwana tego auta to sobie odpuście: TRD zbudowało tylko 59 sztuk usportowionych Comfortów

Źródło zdjęć: https://jalopnik.com/is-this-supercharged-toyota-taxi-the-most-ridiculous-pe-1750994017

https://r32taka.com/tag/trd-comfort-gt-z-supercharger/

http://38a.ru/photos/slideshow/131/5782